Ola & Maciek

Uwielbiam ślubu typu slow wedding. Kameralne grono najbliższych sercu osób, kontakt z naturą i atmosfera przepełniona nieskrywaną radością. Tak właśnie zapamiętałam wielki dzień Oli i Maćka. Ciepłym, czerwcowym popołudniem na terenie Sokolego Rancza w Biskupicach odbyła się ceremonia i wesele. Młodzi wybrali miejsce w samym środku Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Oboje uwielbiają piesze wędrówki leśnymi szlakami, zwierzaki i relaksującą bliskość przyrody. Wraz z Kasią, która filmowała wydarzenie, bez pośpiechu przemieszczałyśmy się pomiędzy miejscami najważniejszych momentów dnia. Panna Młoda szykowała się w słonecznej jurcie w towarzystwie świadkowej oraz mamy. Pan Młody wraz z męską ekipą przebywał nieopodal w chatce, gdzie pilnował, aby wszystko było dopięte na ostatni guzik (łącznie z długo poszukiwaną i wymarzoną kamizelką 😉 Ola wybrała na swój wielki dzień zwiewną, dwuczęściową kreację w stylu boho dopełnioną wiankiem z żywych kwiatów, co razem idealnie współgrało z sielskim klimatem rancza. Miałam sporo czasu na obfotografowanie miejsc, detali, garderoby. Miejscem dla ceremonii zaślubin była przepiękna alejka brzozowa, która dawała przyjemny cień uczestnikom a że temperatura sięgała 28 stopni to wybór był idealny 🙂 Koronkowy światłocień i zielona pergola przystrojona delikatnym materiałem tworzyły magiczną atmosferę momentu kiedy Młodzi powiedzieli sobie „tak”. Były chwile wzruszeń, uśmiechu, życzenia od rodziny i przyjaciół. Niezwykle spodobało mi się, że wśród gości weselnych były również ukochane przez obie rodziny pieski, dla których ranczo było świetnym miejscem do własnych zabaw weselnych 😉 W świetle zachodzącego słońca zrobiłam zdjęcia grupowe prawie w każdej możliwej konfiguracji – z ukochaną babcią, z pieskiem, z przyjaciółmi, z rodzicami. Nie zabrakło też chwili na mini plener ślubny w lasku brzozowym. Ciepła, luźna atmosfera wydarzenia pozwalała na niespieszne uwiecznienie radości każdego momentu. Wraz z nadejściem wieczoru zaczęły się szalone tańce na parkiecie. Muzyka porywała zarówno młodych jak i starszych. Klasyczny pociąg śmigał pomiędzy salą a tarasem. Wkrótce pojawił się na sali pyszny tort, który upiekła z tej okazji sama świadkowa. Kulminacją wieczoru była sesja w blasku zimnych ogni. Goście weselni śpiewali gromkie sto lat a Para Nowożeńców miała okazję do sesji zdjęciowej (lubię subtelny a jednocześnie efektowny klimat zimnych ogni, który zachęca do radosnych pocałunków).


Suknia: Wedding room – ślubne rewolucje 
Miejsce: Sokole Ranczo 
Tort: Słodkie od A do Z 
Florystyka: Rajska Polana