Patrycja & Grzegorz
Patrycję i Grzegorza poznałam troszkę na zimowej sesji narzeczeńskiej. Wydali mi się sympatyczni i lekko nieśmiali. Za to w ich wielkim dniu byli gwiazdami. W domu Panny Młodej przywitał mnie ciekawski jamnik. Miałam czas na zrobienie zdjęć dodatków, gdy Patrycja się przygotowywała. Wydaje mi się, że wśród ślubnych dodatków było coś niebieskiego, coś starego, coś pożyczonego, ale głowy nie dam sobie uciąć za to. Pamiętam, że było klasycznie i elegancko. Buty Panny Młodej stały przy oknie, co miało związek z jakimś ślubnym zwyczajem. Ale powstało ich tyle, że niestety nie spamiętałam wszystkich 😊. Pan Młody przybył w obstawie rodzeństwa i kuzynki. Starą Warszawą, która robiła niesamowite wrażenie. Odbyło się błogosławieństwo. Rodzice dumni ze swoich dzieci chętnie pozowali do zdjęć. Po czym Młodzi zajechali do pobliskiego kościoła. Deszczyk lekko kropił. Latał nad nami dron . Wewnątrz wesoło przywitał ich ksiądz. Na ich twarzach było widać wzruszenie i radość. Jasny kościół przybrany był czerwonymi kwiatami, zgodnie z tym że czerwień była kolorem przewodnim tego wyjątkowego dnia.. Po ceremonii pełnej wzruszeń i radości pojechaliśmy do Sali w Rudnikach koło Częstochowy. Przyznam, że nigdzie równie dobrze mi się nie fotografowało jak tam. Ściany pokryte lustrami, do tego duża, piętrowa sala, dawały znakomite warunki oświetleniowe i ujęciowe. Odbył się bajkowy pierwszy taniec w mgiełce dymu. Impreza rozkręcała się klasycznymi zabawami z gośćmi. Nim się spostrzegłyśmy słońce zaszło. Młodzi chcieli jeszcze kilka zdjęć w ogrodzie. Przy dwójce fotografek nie ma z tym problemu. Jedna z nas trzymała lampę, druga robiła zdjęcia. Zapomniałam powiedzieć jeszcze o wykwitnej kuchni i wystroju. Hol tonął w czerwonych balonach. Oczywiście wykorzystałyśmy to do zdjęć. Dziękujemy Młodym, że tak pięknie uśmiechali się do nas cały dzień, to widać na zdjęciach. Ten ślub na pewno zostanie nam długo w pamięci.