Patrycja & Łukasz
Patrycję i Łukasza poznałam na sesji narzeczeńskiej, która ze względu na pogodę odbyła się u mnie w studio. Dzięki intymnej atmosferze cała moja uwaga była skierowana na zakochanych. Szybko złapaliśmy wspólny kontakt, co sprawiło, że zdecydowanie łatwiej było im zapomnieć o moim aparacie a czego efektem były pełne czułości i naturalne kadry.
Dzień ślubu był pogodny i lekko jesienny. Państwo Młodzi przygotowywali się w towarzystwie świadków i najbliższej rodziny. Po uchwyceniu kilku portretów, detali i zdjęć rodzinnych Młodzi udali się do kościoła w iście przebojowym stylu, który zagwarantowała przejażdżka prawdziwym cadillakiem. Niesamowita turkusowa tapicerka, błyszczące wnętrze i zachwycające detale sprawiały, że prawie zapomniałyśmy iż jesteśmy w sercu śląskiej ziemi a nie w Detroit 😉 Jeszcze większe wrażenie zrobiła na nas architektura kościoła w Zabrzu – chyba największy i zdecydowanie najpiękniej oświetlony w jakim zdarzyło nam się pracować. Sporo schodów trzeba było pokonać, aby znaleźć się przy ołtarzu, gdzie świetliste smugi padały na idealnie wyeksponowaną Parę Młodą. Wysoki strop, witraże zaprojektowane tak, by światło skupiało się na kluczowych miejscach świątyni, industrialny klimat przestrzeni, który podkreślały ściany z czerwonej cegły stanowiły piękne tło dla najważniejszej w życiu przysięgi. Ceremonia zaślubin była wzruszająca, co było widać na twarzach rodziców Państwa Młodych.
Wesele odbyło się w Szybie Maciej w Zabrzu. To restauracja znajdująca się w miejscu dawnej kopalni węgla kamiennego. Pomysłowa architektura, która spaja to, co nowe ze starym jest pięknym tłem dla weselnej zabawy. Restauracja serwuje pyszną kuchnię a miła obsługa dopełnia pozytywne wrażenia. Polecamy, szczególnie desery 🙂 Przeszklony sufit i girlandy ciepłych świateł czynią to miejsce mimo industrialnego charakteru przytulnym i niezwykle fotogenicznym. Zabawom nie było końca. Zaprawiony w bojach Dj Aidacho zadbał o najlepsze muzyczne i taneczne wrażenia. Zabawy bardzo przypadły do gustu zwłaszcza młodszej części gości.
Miesiąc później spędziłyśmy trochę czasu spacerując z Patrycją i Łukaszem w Złotym Potoku. Przekonałyśmy się, że plener w listopadzie również może być niezwykle urokliwy. I tym razem aura nam sprzyjała 🙂 Magia późnej jesieni pisana jest ciepłym i miękkim światłem. Na drzewach nie było już liści i powiewało chłodem nadchodzącej zimy, ale mimo to zdjęcia przepełniło ciepło i miłosna energia nowożeńców. Podążaliśmy wspólnie za słoneczkiem, aż schowało się za horyzontem.